17 stycznia na konferencji Blockchain i Finanse mówiłam o prawdach i mitach rynku dzieł sztuki. W dzisiejszym wpisie przedstawię największy z mitów
Jednym z głównych mitów jest przekonanie, że aby nabywać dzieła sztuki nie trzeba w ogóle znać się na sztuce. Wystarczy zasobny portfel i wybór pracy na chybił trafił. Galeria w której kupujemy też jest bez znaczenia. Obraz bądź rzeźba po prostu ma nam się podobać. I tak kupujemy prace pod kolor kanapy lub dywanu. Tylko, że moda na wyposażenie wnętrz się zmienia i po kilku latach obraz, który kupiliśmy może już nie pasować do naszego salonu. Mając wiarę w nasz gust próbujemy takową pracę sprzedać, oczywiście licząc na zwrot z ,,inwestycji”. Pojawia się problem, gdy z ,,jakiegoś” powodu nie możemy znaleźć nabywcy. Kupiliśmy prace na aukcji młodej sztuki, do której prawa autorskie mają osoby trzecie. Wartość artystyczna jest tak niska, że żaden dom aukcyjny nie chce naszej pracy przyjąć.
Inwestowanie w dzieła sztuki charakteryzuje długoterminowość i ten fakt jest często wykorzystywany przez oszustów, lub po prostu osoby nieświadome mechanizmów rynku sztuki. Trzeba pamiętać, że nie każdy absolwent ASP tworzy prace o wysokiej wartości merytorycznej. Dyplom nie gwarantuje wejścia do kanonu wielkich twórców.
Tylko za wartością merytoryczną idzie wartość inwestycyjna. Nie oceniajmy pracy na podstawie warsztatu twórcy, to że ktoś ,,potrafi” naszym zdaniem malować nie znaczy, że jego prace będą coraz droższe.
Znajomość sztuki jest niezbędna do prawidłowego poruszania się po rynku
Zanim będziemy się uważać za ekspertów od sztuki zadajmy sobie pytanie, co na ten temat wiemy. Ilu malarzy znamy, czy potrafimy rozróżniać techniki, nurty i czy w ogóle wiemy o co w sztuce chodzi?
Lekcje plastyki w podstawówce to zdecydowanie za mało, by uważać się za znawcę!
Kilka lat temu, brak edukacji z tego zakresu wykorzystała właścicielka galerii New Form.Obiecywała bardzo duży zwrot z inwestycji w krótkim czasie. I tym o to sposobem zrobiła piramidę na 300 mln złotych. Prace, które oferowała, miały bardzo niską wartość artystyczną, ale nikt z poszkodowanych nie sprawdził, tego co kupuje. Może dlatego, że te prace były w ogólnym przekonaniu poprawne warsztatowo (czyli ładne)
Nie bez powodu umieściłam kadr z filmu ,,Nietykalni” – w którym spontaniczne malarstwo Driss’a zostało uznane za wybitne dzieło sztuki. To tak nie działa…
Jeśli chcesz poznać mechanizmy rynku sztuki sprawdź ofertę kursu rozszerzonego lub podstawowego.
Jeśli masz jakieś pytania zapraszam do kontaktu